Historie pszczelarskie
Pszczelarstwo lata 50.
Jan Gul z Podlasia od lat 50. czynnie zajmuje się pszczelarstwem. Wspomina początki przygody z pszczołami:
„Jak wróciłem z wojska w 1958 roku, to u Potęgi kupiłem pszczoły. I zacząłem pszczelarstwo, robiłem ule, w 1965 roku już miałem 12 uli pszczół. A wtedy wziątka była bardzo dobra, bo miodu nie wybierałem tak, jak teraz wybieram, w piwnicy. Wirówkę stawiałem koło samego ula, wyjmowałem ramki, wstawiałem, wirowałem i żadna pszczoła się nie utopiła w miodzie. Pamiętam, że z jednego ula brałem 40 kilogramów miodu rocznie. Wtedy było oryginalne pożywienie: kwiat i spadź, które występuje na liściach. A teraz, co? Pamiętam, jak łąki u nas były uprawione, tam orzeszek rósł i koniczyny różne, rośliny motylkowe, z których pszczoła czerpała pożytek. Ja nie kupowałem cukru, nawet na zimę! Starczyło tego, co pszczoły przyniosą.
Robiłem warszawskie ule, poszerzane, trzydzieści jeden i pół centymetra w środku ula. I nadal ich mam 30. Są specjalne ramki na miód: 20, 18 cm wysokości i tak na całość dwadzieścia parę cm szerokości. Przeważnie ramki miodowe to na początku maja już wstawiam, żeby oni przyzwyczaili się i mieli więcej miejsca, nie poszli w rójkę, mieli więcej luzu. Jak wezmą pszczoły nastrój rojowy, to już wtedy słabiej pracują, nie idą na robotę i nie przynoszą miodu. Pszczelarz to powinien bardzo tego pilnować, żeby nie dopuścić do rójki pszczoły. Wtedy można liczyć na większe miodobranie.
Ja mówiłem, że kiedyś pszczelarstwo było bardzo opłacalne, bo mniej było pszczelarzy, a teraz, to już pszczelarze przedsiębiorcy! U mnie jest książka, w książce zapisane: jeżeli pszczelarz chce mieć zysk, to więcej nie może postawić jak 30 uli w jednym miejscu. A mają po 300 i mówią, że miodu nanosili pszczoły. I ja sobie nie wyobrażam tego”.
Na zdjęciu Jan Gul przy swoich ulach w Nurcu na Podlasiu.
źródło: Archiwum Historii Mówionej - Dom Spotkań z Historią/Karta
Więcej: Biogram Jan Gul pszczelarz
Fot. ze zbiorów Jana Gula / Archiwum Historii Mówionej - Dom Spotkań z Historią/Karta / Fot. Teresa Modzelewska.
Pokarm dla pszczół - ciasto cukrowe
Jak łatwo przygotować ciasto cukrowe?
Najbardziej odżywcze ciasto cukrowe dla pszczół powstaje poprzez wymieszanie cukru pudru i płynnego miodu w proporcji 3:1 lub 5:1. Składniki te wymagają długotrwałego mieszania aby przyjęły odpowiednią konsystencję. Pod wpływem kwaśnego odczynu pH miodu a także zawartych w nim enzymów cukier ulega częściowemu rozpadowi na cukry proste: fruktozę i glukozę. Zamiast miodu używa się tez odpowiednio gęstego syropu cukrowego. Jest on znacznie tańszy niż miód ale za to wolny od różnego rodzaju patogenów. Miód możemy też zastąpić syropem izoglukozowym. Jednak w tym wypadku konsystencja ciasta będzie bardzo twarda i przez to wolniej pobierana przez pszczoły – zwłaszcza zimą. No i trzeba pamiętać o tym, że syropy izoglukozowe sa znacznie mniej atrakcyjne dla pszczół.
Dobre ciasto cukrowe i to bez dodatku miodu możemy też przygotować samodzielnie przy bardzo małym nakładzie pracy. Wykorzystujemy przy tym proces częściowej inwersji cukru pudru zachodzącej pod wpływem działania octu jabłkowego. Żeby przygotować około 10-13 kg ciasta potrzebujemy:
- 12 -13 kg cukru pudru – ale takiego który nie zawiera antyzbrylaczy.
- 1 litr wody
- 100 ml octu jabłkowego
Będziemy tez potrzebowali plastikowe wiadro o pojemności minimum 15 litrów ze szczelna przykrywką, drewniany kij i kilkanaście torebek foliowych.
Do czystego – umytego i wysuszonego wiadra wsypujemy 10 kg cukru pudru, wlewamy litr wody o temperaturze pokojowej i potem 100 ml octu jabłkowego. Następnie za pomocą drewnianego kija robimy w tej masie otwory do samego dna, ale co jest bardzo ważne: nie mieszamy składników! Wiadro szczelnie zamykamy, stawiamy w temperaturze pokojowej i nie otwieramy przez 10 dni. Po 10 dnia cukier puder zmieni się w ciasto cukrowe o słabo wyczuwalnym ale przyjemnym zapachu owocowym.
Proces inwersji cukru jest zależny od temperatury. Może się zdarzyć, że na powierzchni ciasta pozostanie jeszcze cienka warstwa wody. W takim wypadku na powierzchnię dosypujemy 1-2 kg cukru pudru i mieszamy całe ciasto aby było spójne i gęste.
Tak przygotowane ciasto cukrowe przekładamy do torebek foliowych lub woreczków strunowych, wycinamy na dole wąski prostokątny otwór aby pszczoły mogły je pobierać i wkładamy do ula. Torebki z ciastem wkładamy do ula na ramki zajmowane przez pszczoły.
źródło: Pszczelarstwo 6/2022
Matka unasieniona czy nieunasieniona?
Matka unasieniona czy nieunasieniona?
Jaką matkę wybrać? Unasieniona czy nie? Często stajemy przed takim dylematem gdy chcemy wymienić matki w naszej pasiece.
Porównajmy więc wady i zalety takiego rozwiązania.
Zalety matki unasienionej - czerwienie praktycznie natychmiastowe - sprawdzone pochodzenie genetyczne
|
Zalety matki nieunasienionej - bardzo łatwa dostępność u różnych hodowców, często praktycznie od ręki. - cena znacznie niższa niż matki unasienionej - bardzo łatwe przyjęcie przez nową rodzinę - kojarzenie z „lokalnymi” trutniami, większa różnorodność genetyczna, lepsze dostosowanie do lokalnych warunków - w czasie przerwy w czerwieniu możliwość przeprowadzenia zabiegów przeciw warrozie
|
Wady matki unasienionej - trochę trudniejsze przyjęcie przez nową rodzinę - długi czas oczekiwania u hodowcy - wyższa cena (średnio 2-3 razy niż matki unasienionej) - problem inbredu (kojarzenie krewniacze) który może wpłynąć na to, że taka matka będzie gospodarczo słabsza
|
Wady matki nieunasienionej - konieczność oczekiwania na czerwienie od 7 do nawet 14 dni w zależności od pogody - możliwość straty matki podczas lotu godowego
|
Pasiecznik
Pasiecznik
Pszczoły skutecznie wykorzystują pożytki znajdujące się na terenie o promieniu około 1,5 km. Tak więc jest to około 7 km2. Roczne zapotrzebowanie jednej rodziny pszczelej na pokarm wynosi około 100 kg miodu i 30 kg pyłku. Na takim więc obszarze powinno się znaleźć tyle rodzin pszczelich, dla ilu nie tylko wystarczy pokarmu do przeżycia ale także będzie go na tyle dużo aby pszczoły mogły przynieść jak największa nadwyżkę miodu. Znając powierzchnię zajmowaną przez rośliny pożytkowe na terenie oblatywanym przez pszczoły oraz wydajność tych roślin pasiecznik może wyliczyć z ilu pni powinna się składać pasieka. Problem w tym, że musimy wziąć pod uwagę także inne pasieki w zasięgu których znajduje się obszar wyznaczony przez nas oraz ewentualni pszczoły przywożone z innych miejsc. Może się więc okazać, że wydajność pożytkowa danego miejsca jest za mała na utrzymywanie tak dużej liczby rodzin. Oczywiście najgorsze co może się zdarzyć to sytuacja kiedy zainwestujemy w uprawę jakiejś rośliny z myślą o zwiększaniu bazy pożytkowej dla naszych pszczół a na wieść o tym jakiś inny pszczelarz przywiezie swoje ule na czas kwitnięcia naszej uprawy.
Może też tak być, że na naszym terenie zniknie jakiś ważny pożytek. Na przykład zostaną wycięte akacje czy tez przydrożne lipy lub dawne pole rzepaku zmieniło się w osiedle domków jednorodzinnych. W skutek tego z całkiem fajnego terenu może zrobić się pożytkowa pustynia. A nasze pszczoły ledwo są w stanie znaleźć pokarm na własne, bieżące potrzeby.
Nie możemy pasieki pozostawić samej sobie, wierząc że pszczoły zawsze coś znajdą i przyniosą do ula a my będziemy mieć z tego miód czy też będziemy mogli zająć się apiterapia. Musimy być świadomi tego, że na jednym ternie pożytków ubywa ale gdzieś indziej pojawiają się. Są to jednak pożytki krótkotrwałe, na które musimy dostarczyć pszczoły a po ich zakończeniu pszczoły zabrać w inne miejsce bo do jesieni na tym terenie już nic nie będzie. Lokalnie mogą występować nawet bardzo ciekawe pożytki. Zwiększa się uprawa rzepaku, popularne staje wysiewanie jako poplonu facelii czy też gryki. Te wszystkie pożytki powinniśmy zlokalizować i umieć je wykorzystać.
Pasiecznik powinien tak prowadzić rodziny pszczele by ich maksymalny rozwój przypadał na największy dostępny pszczołom pożytek. Powinniśmy tak pokierować rozwojem rodziny pszczelej aby największa ilość pszczół było właśnie wtedy kiedy będą one potrzebne do pracy na obfitym pożytku.
Odpowiednia gospodarka pasieczna to więc zimowanie silnych rodzin, przyśpieszanie rozwoju wiosennego czy tez później w trakcie sezonu – zgodnie z naszym przewidywanym pożytkiem a potem odpowiednie hamowanie rozwoju na czas bezpożytkowy. Jeszcze trzeba pamiętać o niedopuszczaniu do nastroju rojowego. Matki powinny być młode, w dobrej kondycji, gdyż tylko takie matki są w stanie przekazać całej rodzinie posiadane przez nie cechy. Tylko zdrowe rodziny zapewnią odpowiedni rozwój. Musimy wiec przede wszystkim utrzymywać warrozę na odpowiednio niskim poziomie a także zwracać uwagę na higienę w naszej pasiece aby nie dopuścić do rozwoju innych chorób.
Musimy trzymać pszczoły w ulach przystosowanych do przewozu, musimy mieć też odpowiedni sprzęt do gospodarki wędrownej. W stacjonarnej pasiece najczęściej mamy jeden a góra dwa duże pożytki. Oczywiście o nich nie możemy tez zapomnieć.
Odpowiednio przygotowując pszczoły pasiecznik może ze wszystkich pożytków uzyskać dużą produkcje. Jeżeli wszystko dobrze zaplanujemy to nawet jeden duży pożytek może zapewnić zasadność ekonomiczną naszej pasieki i przynieść zadowolenie. Oczywiście w odpowiednio dobranej do niego ilości pni pszczelich. Z rzepaku pszczoły są w stanie przynieść nawet 30 kg miodu z ula. Przy średniej krajowej produkcji 12 – 18 kg to już będzie niezły wynik. A oprócz tego występują tez inne pożytki z których powinniśmy skorzystać a o których występowaniu często nawet nie zdajemy sobie sprawy.
Tak więc np 100 hektarowa plantacja rzepaku – a to nie jest u nas już taką rzadkością – potrzebuje 400 silnych rodzin pszczelich do dobrego zapylenia i do produkcji miodu. Kto jest w stanie zapewnić tyle rodzin pszczelich? Ale przecież rzepak to nie wszystko, są jeszcze inne pożytki: akacje, facelia, gryka, nawłoć. Z tego właśnie pszczoły mogą dostarczyć pasiecznikowi dużych zbiorów miodu.
Niestety pomiędzy pożytkami silnym rodzinom może grozić głód. Przy dużym napszczeleniu pasiecznik nie może oczekiwać, że pszczoły same się wyżywią. Musimy zapewnić odpowiednią ilość syropu i ciasta aby zapewnić naszym pszczołom nie tylko zabezpieczenie przed głodem ale też rozwój. Musimy tez zadbać o pokarm pyłkowy.
Taka właśnie gospodarka pasieczna sprawi pasiecznikowi znacznie więcej satysfakcji niż ta tradycyjna, kiedy pasiecznik łapał roje i tylko czekał na miód, który się pojawiał lub nie. W prawidłowej gospodarce pasiecznej nie tylko pasiecznik będzie zadowolony ale też pszczoły bo nie będą głodować i zawsze będą miały dużo pracy.
pasiecznik
Pasiecznik
Żyjemy w czasach, w których to właśnie działalność człowieka ma największy wpływ na zmianę warunków życia na Ziemi. Spadek różnorodności i liczebności pszczół oraz dynamiczne zmiany szaty roślinnej i klimatu wymuszają zmianę sposobu hodowli pszczół. Na te zmiany składa się wiele czynników takich jak
- wczesne pożytki,
- krótsze oraz nakładające się na siebie okresy kwitnienia,
- rozprzestrzenianie się roślin inwazyjnych które wypierają naturalnie występujące rośliny pożytkowe,
- powiększanie upraw monokulturowych które przez większą cześć sezonu pszczelego są tak naprawdę pustyniami żywieniowymi dla owadów zapylających.
Wszystko to powinno skłonić nas do wprowadzeniu wielu zmian, zarówno jeśli chodzi o gospodarkę pasieczną jak i o środowisko z którego korzystają pszczoły. Powinniśmy tez zmienić nasze podejście do zimowli, tak aby zimować rodziny zdolne do wykorzystania pożytków już po miesiącu od wyjścia z zimowli. W obecnych warunkach tradycyjna – stacjonarna gospodarka pszczelarska staje się mniej wydajna. Gospodarka wędrowna zdaje się być jedynym wyjściem na zwiększenie rentowności pasieki. Jednak utrudnieniem w prowadzeniu takiej gospodarki są nakładające się na siebie pożytki. Wszystko to sprawia, że pszczelarz powinien być przygotowany do zmian sposobu gospodarowania. Trzeba pomyśleć także o tym aby miejsce trawników zajęły łąki kwietne czy tez wprowadzić programy kontrolowanego odłogowania – stworzyć tzw. ugory pszczele. Ważnym czynnikiem jest też niedobór dobrej jakościowo wody dla pszczół.
Do tego dochodzą jeszcze stosowanie dodatków żywieniowych i stymulatorów odporności dla pszczół oraz utrzymywanie pszczół plennych o zadowalającej sile przez cały sezon. Na zdrowie naszych rodzin pszczelich ma też duży negatywny wpływ nadużywanie środkach chemicznych w rolnictwie które maja nie tylko negatywny wpływ na pszczoły ale tez na jakość pożytków.